Opowieść o moich przygodach z podróży z osiołkiem przez pustynie, góry i wąwozy Jordanii usłyszały już tysiące ludzi. Podczas wielu wystąpień podróżniczych, festiwali (m.in. Śladami Marzeń), w artykułach (m.in. Magazyn Kontynenty, Onet.pl), w trakcie audycji w Radiu Czwórka i programów, w których gościłam (np. Pytanie na Śniadanie), dzieliłam się niezwykłymi, wręcz filmowymi historiami i prezentowałam swoje fotografie.
Wiele osób mówiło, że chciałoby pojechać ze mną do Królestwa Haszymidów – zobaczyć te piękne miejsca, o których tyle opowiadałam i poznać Beduinów. Kilkoro przyjaciół zdecydował się tym razem pojechać ze mną.
To był fantastyczny czas! |Fascynujące miejsca, niecodzienna atmosfera, poznawanie kultury Beduinów, kontakt z przyrodą i z samym sobą.
Poniżej zdjęcia z wyprawy i kilka słów od przyjaciół, z którymi zwiedzałam Jordanię.
„Tacy ludzie zmieniają świat. Jola ma otwarte serce na ludzi, kulturę, obyczaje, co widać w Jej zdjęciach, postach, opowieściach i czuć podróżując z Nią. Takie spojrzenie łamie w umyśle stare, utarte ścieżki, być może jeszcze jakiś lęk, jakieś oddzielenie przed innością, albo niechęć zrozumienia i akceptację świata takim, jaki jest. A świat jest różnorodny, kolorowy, ma wszelakie odcienie. I to jest piękne, bo gdyby wszędzie było tak samo, to byłoby zapewne bardzo nudno. Teraz, póki jeszcze zachowały się dawne miejsca, można doświadczyć, odnaleźć cząstkę siebie w najmniej spodziewanych okolicznościach i w oczach innych ludzi, żyjących zgodnie naturą, czasem biednie, ale autentycznie. Dziękuję za Ciebie Jolu.”
– Ania Stec
“Już wiem, że wrócę…, bo to tylko 4 godziny lotu, 4 godziny życia, które przeniosły mnie w inną rzeczywistość. Pojechałam chora i w ciężkiej żałobie, ale Jordania od pierwszych chwil nie dała mi się pogrążyć w cierpieniu. Minuta po minucie, metr po metrze rozchylała ciężkie, czarne kotary. Pokazując mi nowe niezwykłe miejsca, smaki, odgłosy, kolory zachęcała mnie łagodnie, żebym znów widziała, czuła i słyszała. Nie odpuszczała ani w dzień, ani w nocy, otulając ciepłym wiatrem. Rozsypywała przede mną dający ukojenie, gorący i uzdrawiający piasek. Od rana zaglądała w oczy promieniami słońca. Stawiała na mojej drodze oleandry, których intensywny róż przebijał się przez mój czarny filtr. Nocą otaczała ciszą. Taką jaka jest tylko na pustyni. Usypiała okrywając niebem pełnym gwiazd.
Krok po kroku, dzień po dniu, coraz głębiej zanurzała mnie w bogactwie natury, starożytności i tak innej od naszej, kulturze. Wchłaniała mnie, pokazując swoje różne oblicza. Ona wiedziała, że nie jestem tu po to, żeby oceniać. Przyjmowałam wszystko takim jakim było, bo nie miałam prawa zgadzać się lub nie zgadzać, zmieniać, akceptować lub nie. Byłam tylko gościem, który na chwilę zajrzał przez dziurkę od klucza. A gospodarzami są oni. Beduini. Uśmiechnięci, otwarci i zawsze pomocni. Zbudowani z wolności i z ich tysiącletnich tradycji. Mocni jak jordańskie skały, ciepli jak ich słońce, wolni jak pustynny wiatr. Patrzący zawsze w oczy. Weseli i gościnni. Dzielą się wszystkim, co kochają. I gdy myślisz, że widziałeś, jadłeś i słyszałeś już wszystko, nagle pokazują jeszcze piękniejsze, smaczniejsze. Jeszcze bardziej inne i zachwycające.
Mknąc pickupem po pustyni, przejeżdżasz przez portal, który przenosi cię na inne planety, inne światy, bo to nie do wiary, że na Ziemi są takie formy. Jesteś jak przybysz, który przeniósł się w czasie i przestrzeni. Kilometr za kilometrem, skała za skałą, nie przestajesz się dziwić, zachwycać. Nie możesz przestać patrzeć. Nie chcesz myśleć, tylko widzieć i czuć i zapamiętać całym sobą.
Idąc wąwozem, gdy już się wydaje, że nic piękniejszego nie będzie, a natura wykorzystała całą paletę barw, nagle wchodzisz do Edenu. Palmy wiszące ze skał, źródełka tryskające z kamiennych ścian, baseny pełne krystalicznej wody. Dzieło doskonałe. Oaza, w której chcesz już zostać. A oni, zanim ochłoniesz, już rozpalili ognisko i szykują wonną herbatę. Z nieodłącznym parującym czajniczkiem, symbolem ich gościnności, spotykasz się na każdym kroku. Pomimo, że mają tak niewiele, dają tak dużo. Nie ma wyciągniętych dłoni po jałmużnę. Są maleńkie stoliczki pełne drobiazgów. Są tacki z kamyczkami, koralikami. Jest godność, uśmiech, słodka, gorąca i pachnąca herbata.
W tej niezwykłej krainie nie ma poczucia czasu. Teraźniejszość i przeszłość są jednym. Wszystko przenika wszystkich. I już wiem, dlaczego pracuję z kamieniem. Już pamiętam skąd znam ten ciepły wiatr i kolor słońca. Przypomniałam sobie, dlaczego tak lubię gorący, pustynny piasek. A pustynia jest tu magiczna. Ma nieuchwytne coś. Coś tak znajomego i dobrego. Coś, co kiedy raz poczujesz, to wiesz, że już do końca i później będziesz tu wracać. Będziesz wracać, żeby znów spotkać tego lub innego osiołka, który wędrując samotnie pośród wydm, obdarował nas swoją obecnością. Wrócisz, żeby znów znaleźć się pośród stada wielbłądów, które z ogromną cierpliwością pozowały do niekończących się sesji. I znów o świcie, po wyjściu z namiotu, chcesz się dowiedzieć o odwiedzinach żuczków, których obecność zdradzają drobniutkie ślady maleńkich nóżek. Nóżek, które misternym łańcuszkiem okrążały raz po raz namiot z nadzieją, że zdołają złożyć nam nocną wizytę. I chcesz spotkać ich – Beduinów, bo jeszcze nie wszystko opowiedzieli i pokazali. Chcesz, żeby cię dalej prowadzili, dumni ze swojego niezwykłego miejsca na Ziemi, z którą stanowią jedność, a dzięki nim ty już teraz też.
Dziękuję Jolu, bo to dzięki Tobie pojechałam. Do trzech razy sztuka – tak powiedziałaś, gdy dwa razy nie mogłyśmy pojechać. Tak bardzo chciałaś nam pokazać wszystko to, co pokochałaś w tym fantastycznym kraju. Podzieliłaś się z nami miłością do Jordanii.
Dziękuję Ghassabowi, bo gdy przy ognisku spokojnie nas obserwował wiedziałam, że jesteśmy bezpieczni i pod dobrą opieką. Od wyjścia z samolotu, do godziny odlotu, rozpostarł nad nami parasol ochronny. Dziękuję fantastycznemu, wesołemu przewodnikowi Aliemu, naszym kierowcom, kucharzom i chłopcom, którzy pomogli nam przejść przez najtrudniejszy odcinek wąwozu. Dziękuję wszystkim spotkanym po drodze Beduinom za to, że są tam, gdzie są i za ich gościnę. A Jordanii, że mi nie odpuściła i że uchyliła rąbka tajemnicy. Wiem, że wrócę. Wrócę, żeby zobaczyć ponownie i jeszcze więcej. Wrócę do krainy BYĆ, a nie MIEĆ.”
– Katarzyna Ożerska
🔹 Informacja prawna:
Nie prowadzę działalności gospodarczej w zakresie organizacji ani pośrednictwa turystycznego.
© Jolanta Suszko-Adamczewska